Skromny, minimalistyczny naszyjnik, nad którym pracowałam na raty chyba z miesiąc. Wypleciony z naprawdę małych ogniwek o średnicy 4mm z drutu miedzianego grubości 0,6mm. Ma 46 cm długości. Mi się bardzo podoba, dla niektórych pewnie będzie zbyt surowy.
W następnym poście będzie za to coś bardzo kolorowego:)
Dla mnie wystarczający ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest :)
OdpowiedzUsuńO kurka, superowy :) Tylko czy łańcuszek z tak cienkich ogniwek się nie rozleci? Ja czasami się o 0,8 boję ;)
OdpowiedzUsuńOj trzeba by się mocno postarać, żeby go rozwalić. Bardziej martwiłam się o to czy sprawdza się tu wklejane końcówki- ale trzymają elegancko :)
UsuńNaprawdę super :)
OdpowiedzUsuńJa tam się zgadzam - w prostocie siła! Świetny jest :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie ta surowość jest jego atutem :)
OdpowiedzUsuńWitaj - trafiłam tu za posrednictwem kadoro i jakby to ująć...zbieram szczenę z podłogi... koralikowe bardzo fajne, ale za te kółeczka mega wielki szacun...ja tracę cierpliwość przy doczepianiu zapięć czasem... efekt jest rewelacyjny!!!!
OdpowiedzUsuńPS> dodaję bloga do ulubionych :)
pozdrawiam
Jest cudowny, mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuń